Dzisiaj raczej z kronikarskiego obowiązku i w celu odnotowania kolejnego oddziału w mojej kolekcji który wychodzi ze stanu szarego plastiku w piękno pomalowania.
Tyle tylko, ze nie do końca.
Maruderzy jako modele są... tacy sobie (łagodnie mówiąc). Do tego malowałem ich w sporym pośpiechu - mając nadzieję zagrać nimi na Śląskich Mistrzostwach.
Połączenie tych dwóch czynników sprawiło, że no... z wysokości stołu nie wyglądają źle.
Latali po stołach bez podstawek przez ostatnie parę miesięcy - teraz w zasadzie jedyne co przy nich zrobiłem to właśnie podstawki - unifikujące z resztą Nurgla. Nie bijcie - jestem świadom niedociągnięć ale też i tego, że oni nie występują na stołach inaczej niż w hordach, żyją szybko, umierają młodo i nikt na nich nie zawiesi oka na dłużej niż 3 sekundy... Tak więc - są.
A ja mogę przejść do innych, dużo ciekawszych projektów ;)
Dzięki i do następnego!
W.
Patrząc obiektywnie i z perspektywy wcześniejszych prac to mógłbyś z nich wyciągnąć więcej :D No chyba, że TT było jedynym kryterium.
OdpowiedzUsuńTak było PS. To prawda ;). Efekt pośpiechu nigdy nie przekłada się dobrze na modele. Te tutaj powodu do dumy nie dają ale na stole nie rażą.
UsuńNiejedno można by w nich poprawić. Ale jako całość zdecydowanie mi się podobają. Najlepsze są schorzenia dermatologiczne.
OdpowiedzUsuń"Schorzenia dermatologiczne" to specjalność zakładu w przypadku mojej armii - duzo dodają w moim przekonaniu jak chodzi o fakturę skóry modeli która nawet w przypadku Putridów wydaje się za czysta i gładka" ;)
UsuńWstydu Papie Nurglowi nie przynoszą, jak na bohaterów drugoplanowych jest zupełnie nieźle. Faktycznie figurki się mocno postarzały, chociaż akurat te rzeźby nigdy nie były powodem do chwały GW.
OdpowiedzUsuńDzięki! Co do modeli - to miałem duże nadzieje na lekką piechotę nurgla przy okazji nowego release. Niestety, nic z tego, zawód podobny jak w przypadku nowego DEATH i braku nowych Zombie.
UsuńBrzydota tych modeli całkiem pasuje do klimatów rozkładu i choroby;) A bardziej poważnie, speedpaint speedpaintem, ale źle nie jest. Poza tym, Nurgle sporo wybacza;)
OdpowiedzUsuń"Nurgle sporo wybacza" - i pewnie dlatego jest moim ulubieńcem jak chodzi o malowanie ;)
UsuńJest tu zdecydowanie więcej niż trzy "must be" turniejowe kolory choć i tak wszędzie widzę na zdjęciach z turniejów masę szaraków na stołach - nie czepiam się jednak bo dobrze że wogóle grają, a czasu jednak zajmuje sporo ożywienie plastiku
OdpowiedzUsuńTo prawda, że więcej i to prawda, że lepiej grać czymkolwiek pomalowanym niż plastikiem ale jest też świadomość robienia czegoś na szybko i nie na 100% która potem cały czas się odbija czkawką. Z drugiej strony gdyby chcieć się produkować na 100% przy pospolitych maruderach to w pełni pomalowanego nurgla miałbym gdzieś w okolicach 2020 roku pewnie ;/
Usuń