Warhammer Age of Sigmar | Enraged Dice - Podsumowanie DMP I


Cześć, 

Powoli dochodzimy do siebie po weekendowych Drużynowych Mistrzostwach Polski.  Materiału do analizy jest mnóstwo i na to potrzebujemy na pewno dużo więcej czasu.
Tymczasem jednak jest parę rzeczy którymi chcielibyśmy się podzielić już teraz.


TAK MAMY TRZECIE MIEJSCE I FANCY PIĘKNE LŚNIĄCE MEDALE Z NAPISEM ŻE MAMY TRZECIE MIEJSCE!
TRZECIE!
MIEJSCE!
NA DRUŻYNOWYCH MISTRZOSTWACH POLSKI !!! ;)

Przede wszystkim chcemy podziękować organizatorom turnieju – Adamowi i całemu Szybkiemu Szpilowi  bez których imprezy najzwyczajniej w świecie by nie było, co za tym idzie nie mielibyśmy ani Drużynowych Mistrzów, ani Wicemistrzów ani w ogóle żadnego dużego, ogólnopolskiego turnieju o randze „Mastera” od początku roku. Wysiłek organizacyjny nie poszedł na marne, pod kątem miejscówki, kwestii technicznych jak zwykle – najwyższy poziom. Poprzeczka zawieszona została bardzo wysoko i zanim podejmiemy się zorganizowania turnieju o podobnej wielkości z pewnością przeanalizujemy co i jak. 

Podziękowania należą się również naszym przeciwnikom. Za świetną atmosferę, której mam nadzieję nie zmąciły nieliczne incydenty . Sam nie jestem bez winy w tej kwestii i mam świadomość, że nie wszystko zrobiłem tak jak powinienem, mimo wszystko mam nadzieję, że nie zapamiętaliście nas źle. 

O sponsorach już trochę napisaliśmy:



Vanaheim zapewnił nam to co najważniejsze – bazę w której bez przeszkód mogliśmy rozwijać swoje raki – a wierzcie mi, że wytrzymać z nami pod jednym dachem więcej niż kilka godzin jest naprawdę ciężko. W dodatku wsparł nas koszulkami dzięki którym byliśmy chociaż trochę bardziej zunifikowani – Enraged Dice jako zespół będzie się na pewno rozwijał dalej, mamy nadzieję, że we współpracy właśnie z Vanaheimem. 


Pozostając w temacie koszulek – byłyby trochę smutniejsze (a konkretnie czarne z nadrukiem czarnego ;) ) gdyby nie wsparcie i pomoc Aleksander Mendyka którego magia stworzyła nasze logo i sprawiła, że zamiast wyglądać jak banda grabarzy przypominaliśmy ZESPÓŁ. DZIĘKI! 

Szajna Laser Cut będziecie pewnie kojarzyć z naszym nowym regionalnym znakiem rozpoznawczym – okolicznościowe maczetki-miarki przebijały momentami zainteresowaniem nas – nie mamy żalu, dobra maczeta to wszak w Krakowie podstawa. 


Podziękowania należą się tym którzy pośrednio i bezpośrednio pomagali nam w czasie przygotowań do turnieju a którzy rzadko kiedy są wymieniani. Ja na pewno mam za co dziękować losowi za wyrozumiałą żonę która wytrzymała „wzmożony cykl treningowy” męża wyjmującego dwa popołudnia każdego tygodnia przez ostatnie półtora miesiąca ;), inni członkowie zespołu na pewno mają tutaj też kilku kandydatów którym niniejszym dziękujemy.

Na koniec trzeba wspomnieć o akademii oraz „żyri” – nie wiem czy można dziękować sędziemu i czy to nie wywoła kolejnej gównoburzy połączonej ze stwierdzeniem że krakowskie maczety kupiły sędziego ale mimo wszystko – dzięki za trud niewdzięcznej pracy której oceny i tak będą złe ;)



Enraged Dice będzie się zapewne rozrastał ale zanim się rozrośnie i przy okazji pierwszego turnieju na którym się pojawiliśmy tak „Obrandowani” dobrze by się było przedstawić (jako "ojcowie założyciele" ;) wedle opisu pewnego NN ;).
PS. Proces rekrutacji rozpoczęty, szczegóły do wglądu dla zainteresowanych xD 

W kolejności występowania na zdjęciu od lewa do prawa...

VOY - Nikt nie wie po co i dlaczego taka ksywa, wszakże dla nas to przecież jest po prostu Tata. Najbardziej odpowiedzialny i spokojny członek zespołu. Pan Prezes Well of Eternity, rącza antylopka Sigmarowego combosa. To jego kuźnia wykuła największego raka tego systemu jakim jest Patrycjusz, ale cóż - tata chciał się bawić to musiał sobie wytresować przedszkole które będzie z nim przesuwało plastikowe ludki po stole. Skutecznie prowadzi program utrzymania reszty członków na poziomie umysłowym 4 latka tak by system nigdy nie umarł. Przez 90% czasu przygotowywań do turnieju testował Death tak by wyżyłować rozpiskę na maksa po czym w ostatni dzień przed wysłaniem rozpisek napisał: "Pier*ole to, biorę tzeentcha, nie będę tego truchła malować" . Podobno ma opiekować się resztą drużyny.

Booxi - Zanim nie poznał Wojtka i Patrycjusza wygrywał domowe gry a jego Ego szybko przerosło wszelkie wyobrażenia . Niestety gdy zderzył się z rzeczywistością przez pół roku był regularnie obijany przez wszelkiej maści turniejowe złożenia rozpisek reszty ekipy ED. Po takiej tresurze stwierdził, że lepiej latać z pindolem na wierzchu niż non stop przegrywać dlatego też zaczął ogrywać Fyreslayers. Niczym rzep psiego ogona doczepił się do reszty ekipy, a że nikt inny nie chciał jechać to drużyna go przyjęła. Prawdopodobnie najbardziej nieokrzesany 4 latek jakiego spotkacie, widząc kobietę zawsze krzyczy : "POKA CYCE" więc z góry przepraszamy wszystkie panie które spotkamy na turnieju*. To zwykły cham i prostak więc nie można przejmować się gdy wyzywa przeciwnika i obrzuca go kałem. Pod żadnym pozorem prosimy nie poić go alkoholem gdyż turniej może zakończyć się przed czasem a niesmak pozostanie.
*Wpływ "dorosłego" opiekuna chyba podziałał, przy mnie nie krzyczał... (dop. Wojtek)

Patrycjusz - Jego wyhodowali**. Taki stan umysłu nie jest osiągalny przez normalnych śmiertelników. Codziennie naprawia krakowskie tramwaje - dlatego non stop się psują, a w wolnych chwilach czyta zasady Age of Sigmar tylko i wyłącznie po to by niszczyć życie innych 4 latków, psuć misternie ułożone combosy i specjalnie czepiać się źle postawionego przecinka tak żeby nikt i to absolutnie nikt nie czerpał przyjemności z tego hobby. Pije dużo wódy, jest głupi i śmierdzi a na dokładkę płciowo identyfikuje się jako avocado bez pestki. Na turniej postanowił pojechać armią Nurgle do której modele kupił w ostatniej chwili a rozpiska powstała pod mocnym wpływem Wojtka i alkoholu. Wciąż oczekuje że szczury będą grywalne i kiedyś wygra z Tatą. W ramach akcji przedłużania penisa został mianowany kapitanem.
**Potwierdzam, proces był skomplikowany i bolesny ale eksperyment się udał, nie ma nawet trzeciego oka na potylicy (dop. Wojtek)

Aż cud, że ta ekipa nie tyle coś ugrała na DMP ale w ogóle dojechała, trafiła i nie zepsuła niczego po drodze oraz w trakcie całej imprezy. To nie jest nasze ostatnie słowo, wrócimy mocniejsi (bo już bez kuli u nogi w postaci Tzeentchowej rozpy). xD

A tymczasem
Dzięki i do następnego! (bardziej konkretnego już opisu gier) ;)
W.
 

1 komentarz:

  1. Z poetyki opisu wnoszę, że musiało być kupę zabawy. A zatem uśmiechnąłem się, w oczekiwaniu na bardziej konkretne podsumowanie :)

    OdpowiedzUsuń