Udało mi się ostatnio nie zapomnieć o robieniu zdjęć w związku z czym postanowiłem sklecić kolejny battle report!
W ramach testów i przygotowań do nadchodzących turniejów udało mi się już rozegrać kilka bitew z różnymi armiami, tym razem naprzeciw mnie stanęły High Elfy!
Graliśmy na 1500 punktów z uwzględnieniem wymagań na 2k (a więc trzy battleline`y).
Scenariusz: Gifts from the Heavens
[TL;DR - wnioski i podsumowanie jak zwykle na końcu]
Sylvaneth:
Treelord Ancient - General, Command Trait: Gnarled Warrior, Artefact: Briarsheath, Spell: Regrowth
Drycha Hammadreth - Spell: Reaping
Branchwych - Artefact: Silverwood Circlet, Spell: Throne of Vines
Branchwraith - Artefact: Acorn of the Ages, Spell: Verdant Blessing
3 x Kurnoth Hunters - Greatbows
10 x Dryads
10 x Dryads
5 x Tree-Revenants
Gnarlroot Battalion
Household Battalion
Scenery: Balewind Vortex
High Elves:
Drakeseer - General, Artefact: Quicksilver Potion
Teclis
Loremaster
Handmaiden of the Everqueen
10 x Spearmen
10 x Spearmen
20 x High Elf Archers
10 x Silver Helms
1 x Repeater Bolt Thrower
Rozstawienie i 1 Runda Bitwy
Widok zaraz po rozstawieniu - u mnie na stole tylko branchwych po lewej, branchwariath po prawej i revenanci w prawym rogu (nie obejmuje ich obiektyw....) |
Dzięki armii, która w całości składała się z jednego batalionu miałem już na starcie przewagę wyboru inicjatywy w pierwszej rundzie. Postanowiłem nie oddawać inicjatywy ze względu na fakt, że moja armia ukierunkowana jest bardzo mocno na zadanie jak największych obrażeń już w pierwszej fazie.
Rozpocząłem oczywiście z przytupem - Branchwraith zrzuciła "orzeszek" czyli Acorn of the Ages i na prawej flance pojawił się kolejny las składający się z dwóch podstawek.
Głównym wydarzeniem fazy magii było jednak wyczarowanie Balewind Vortex przez Branchwych`ę (wcześniej udanie rzuciła Throne of Vines). Dzięki temu miałem już bazowo 1+D3 do wyniku kolejnych castów, a rzucałem właśnie czar obszarowy Branchwychy.
branchwych na vortexie - podwojony zasięg czarów i dodatkowe +1 to cast/unbind - proszę trzy! |
W fazie ruchu moja armia teleportowała się do lasów - w odległości pozwalającej na ostrzał, który z resztą nastąpił chwilę później. Szczególnie morderczy okazał się dla łuczników w których Drycha wycelowała swoim atakiem zasięgowym (10", każdy model w jednostce i zasięgu otrzymuje mortal wound na 3+)- pozostało ich zaledwie kilku. Udało mi się też wbić kolejne kilka ran u pozostałych oddziałów.
Na koniec Drycha zaszarżowała resztkę łuczników i oczywiście wybiła ich do nogi.
Pozycja drychy na początku tury przeciwnika - na tyle daleko udało się jej dotrzeć i anihilować oddział łuczników. |
Przeciwnik którego armia silnie opierała się na magii zrobił z niej dobry użytek. W dryche wpadały kolejne zaklęcia, które łącznie zadały jej 6 ran. W kolejnej fazie jednostki przeciwnika zbliżyły się na odległość szarży do moich oddziałów. Balista urwała dwie rany z Branchwychy a w chwilę później smok wdepytwał już w ziemię osłabioną Drychę, Włócznicy próbowali dziabnąć Treelorda a Silver Helmi wbili się w Kurnothów.
smok z tyłu już pożarł drychę, treelord walczy z włócznikami którzy w zasadzie nie byli w stanie mu zaszkodzić. Ciekawe rzeczy za to działy się w walce pomiędzy Silver Helmami a Kurnothami. |
Treelord zdziesiątkował elfią piechotę ale o dziwo - Silver Helmi w szarży wbili jedynie dwie rany okopanym w lesie kurnotom. 3+ z przerzutem to jednak bardzo, bardzo mocna obrona.
Więcej nie mogło się już wydarzyć i nastąpił rzut o inicjatywę!
2 Tura Bitwy
Wygrałem go i przystąpilem ponownie do dziesiątkowania przeciwnika czarem Branchwych`y. Spadł drugi obsługant, wbiłem kolejne kilka ran smokowi oraz włócznikom i silverom (Ci stali już w lesie więc otrzymali też kilka ran z samych lasów i ich alergii na magię).
Smok po tej turze stał już na połowie ran, w chwilę później dołożyłem kolejnych kilka wbitych ze strzelania i ostatecznie został chyba na czterech.
Wolny Treelord zaszarżował smoka ale o dziwo - nie udało mu się go zabić, konkretniej - nie zadał nawet jednej rany, na szczęście tupnął, dzięki czemu smok nie mógł właściwie nic zrobić w CC (-2 to hit!). Kurnoci nadal dzielnie trzymali Silverów i powoli ich kruszyli. PS. Znacznik spadł na mojej prawej flance gdzie stała Branchwraith.
W turze przeciwnika znów przeciwnik próbował skruszyć Treelorda czarami - wpadły chyba dwie rany, ale ogólnie obyło się bez większych strat.
W zasadzie niewiele więcej mogło się zadziać - Smok atakował Treelorda, który znów jednak dzięki nerfieniu hitów uszedł bez szwanku (i ponownie nie zadał ani jednej rany smokowi), Silverzy już bez wiary dalej tłukli w Kurnothów, jednak nie zadali ani jednej rany.
Starcie tytanów czyli drzewo kontra smok (kość nie oznacza wbitych ran ;) ) |
PS Znacznik przeciwnika spadł na jego lewej flance (czyli dwa znaczniki na sąsiednich ćwiartkach).
3 Tura Bitwy
I ponownie wygrana przeze mnie inicjatywa. Treelord rzuca na siebie Regrowth i razem z Branchwychą wykańczają magią smoka.
Spada też kolejne kilka ran z silverów. Na stole przeciwnikowi zostaje Teclis, handmaidenka i 10 włóczników okupująca znacznik.
W turze strzelania jednym szczęśliwym rzutem zabijam Teclisa (treelord i jego atak laską).
Smok zabity, z silverów stoi dwóch, Kurnoci nie ruszeni. |
Na tym etapie chodziło już tylko aby nie stracić małych punktów (do tej pory przeciwnik ubił mi Drychę za 280).
Driady zaszarżowały broniących znacznika włóczników ale Ci utrzymali się w pierwszej turze dzielnie.
Driady walczące z włócznikami na znaczniku przeciwnika |
Przeciwnik nie miał zbyt wiele opcji włócznicy oddali driadom (ostatecznie w tej walce zginęła chyba cała jedna), silverzy wypłacili ostatnie ataki i polegli w starciu z Kurnothami (którzy spisali się nadspodziewanie dobrze. Łucznicy! ale walczyli jak demony khorna... ;))
4 Tura Bitwy
I kolejna wygrana przeze mnie inicjatywa co oznaczało tylko - posprzątanie reszty modeli przeciwnika. Strzelaniem i CC zdjąłem resztę włóczników i handmaidenkę.
Nie zostało nic. Po stronie strat własnych - Drycha i jedna driada i chyba dwóch revenantów zastrzelonych przez handmaidenkę w którejś turze |
Wnioski
- Kluczowe dla mojej armii rozstawienie jako jeden batalion i gwarantowany wybór inicjatywy w pierwszej turze
- Udany atak Drychą która zneutralizowała ewentualne zagrożenie dla mojej Branchwych`y. Tutaj jeszcze spostrzeżenie z wtorkowych gier - Drycha ma 10" zasięgu, teoretycznie więc jeśli teleportuje się na 9" ogarnia dośc mało modeli w jednostce w która celuje (teoretycznie bo przy ciasnym ustawieniu znanym z WHFB okazuje się, że jeśli coś stoi na małych podstawkach to... ogarnia i tak dwa szeregi). Wystarczy rozsunąć modele i okazuje się, że jej skuteczność spada - protip dla przeciwników ;)
- Po raz kolejny świetnie zagrało combo: Branchwych+Silverwood Circlet+Throne of Vines+Balewind Vortex. Unleash Spites (czar Branchwych`y) ma dzięki temu zasięg 30", zadaje obrażenia wszystkim jednostkom przeciwnika w tym zasięgu i jest rzucany właściwie automatycznie (wychodzi na 5+ a ja już za throne of vines i vortex mam +2...), dzięki bonusom rzucam też większą ilością kości więc i więcej szóstek wpada oznaczających mortale.. jeśli przeciwnik nie ma czegoś co strzela to ten model jest absolutnie morderczy dla niego. Jeśli ma to cóż... Są one moimi pierwszymi celami zazwyczaj.
- Lasy - ćwiczę ich używanie i pozycjonowanie moich jednostek w nich - tym razem okopani w lesie kurnoci-łucznicy utrzymali bez strat własnych 10 silver helmów i wybili ich do nogi (a że trzymali ich w CC to czary które rzucała Branchwych w pobliżu lasu zadawały im dodatkowe obrażenia z abilitki Sylvaneth. Save 3+ z przerzutem pozwala przetrwać w zasadzie wszystko co nie zadaje mortali w dużych ilościach
- Jak zwykle kluczowe były też wygrane przeze mnie rzuty na inicjatywę (mój przeciwnik miał naprawdę pecha - nie wygrał ani jednego)
- Ogólny pomysł na armię polegający na spamowaniu lasami (zawężanie pola gry, blokowanie linii szarży o biegu dla większych potworów, dodatkowe obrażenia i teleporty armii) oraz spamowanie czarami zadającymi dodatkowe obrażenia od lasu wydaje się sprawdzać (potwierdzone z pestilensami, SE i high elfami...). Jak zwykle - brakuje ochrony przez mortalami ale tego w tej armii chyba jeszcze długo nie będzie.
Do następnego!
W.
Przegrywasz czasem?:)
OdpowiedzUsuńPrzegrywam - rzadko ;) jeśli gram sprawdzoną armią ale przegrywam. Ostatnio dwa razy z rzędu próbując udowodnić, że da się wcisnąć Alarielle w sensowną armię 1500 punktów - nie da się. No i tutaj: http://wellofeternitypl.blogspot.com/2017/01/warhammer-age-of-sigmar-turniej-vanaheim.html - w pierwszej bitwie uratował mnie tylko czas, gdybyśmy dograli do końca kolejnej tury nie miałbym nawet pięciu modeli na stole.
Usuńprzegrałeś jeszcze z Tzeentchem na testach w Cube kilka tygodni temu ;)
UsuńTrue Story! Ale tamta klęska była tak bolesna, że wyparłem ją z pamięci ;) Dowód na to, że Sylvaneci panicznie boją się armii zadających duże ilości mortali - a magiczny tzeentch zdecydowanie do właśnie takich należy.
UsuńCiekawy raport. Raczej nie było niespodziewanych zwrotów akcji. Ale to pokazuje, że w tej grze skill też jak najbardziej się liczy.
OdpowiedzUsuńNiby tak, ale bez sporej ilości szczęścia mogło to wyglądać inaczej. Gdybym przegrał inicjatywę w drugiej turze, to smok miałby możliwość szarży i to znacznie większej ilości ran, wygrywanie każdego rzutu na inicjatywę zdecydowanie mi pomogło ;)
UsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo ciekawie napisany artykuł.
OdpowiedzUsuń