Daemons of Chaos vs Mortal Chaos ||| [PL]



Przedstawiam kolejną odsłonę z serii sobotnie CUBE-owe granie. To druga bitwą jaką udało się mi rozegrać w sobotę 19 marca. Jeśli jesteście ciekawi jak poszło mi w pierwszej, którą stoczyłem z odwiecznym wrogiem chaosu – Wielkim Sojuszem Porządku – śmiało klikajcie TUTAJ.
Po raz kolejny naprzeciw siebie stanęli śmiertelni słudzy chaosu zebrani pod sztandarem Archaona oraz demoniczna horda Khorna, co do której przywództwa do dziś toczą się dyskusje pomiędzy Heraldem Khorna a Bloodsecratorem (o ile dyskusją można nazwać trwający nadal pojedynek o „pierwszeństwo w łańcuchu dowodzenia”).


System: Warhammer Age of Sigmar with Azyr Comp System, 20 points per army.


Daemons of Chaos
1 x Herald of Khorne 2 pts.
1 x Bloodsecrator 3 pts.
1 x 10 Horrors of Tzeentch 3 pts.
1 x 30 Bloodletters 12 pts

Archaon with Sword of Chaos
1 x Archaon 6 pts (I tutaj znów błąd w rozpisce przeciwnika w porę nie wyłapany – Azyrowe 20 punktów umożliwia wybór jednostek ze słowem kluczowym Hero tylko w max. ilości 5 punktów)
2 x 7 Knights of Chaos 2 x 7 pts

Jak widać rozpiska przeciwnika nie była zbyt skomplikowana. Trzeba przyznać, że nieco obawiałem się zmasowanej szarzy archaonowych kawalerzystów, z którymi potykałem się już kilkukrotnie z różnym powodzeniem i o których wiedziałem, że ciężko się przez nich przebić a jeszcze ciężej wytrzymać szarżę tych puszek. Wcielając zatem w życie swój plan ustawiłem się ultra defensywnie – skracając front walki do jednej ćwiartki stołu, w dodatku mocno wykorzystując skalne wzniesienie w mojej strefie rozstawienia. Wszystko to aby nie dopuścić do jednoczesnej szarży obu oddziałów kawalerii chaosu, a przy okazji maksymalnie wykorzystać bonus Bloodsecratora

1 Tura bitwy



1.1 Mortal Chaos
Ja planowałem a tymczasem mój przeciwnik żwawo pognał do przodu. Archaon postanowił przejechać żelaznym walcem po mojej hordzie. Wszystko co mogło ruszyło z maksymalną prędkością przed siebie. 



2.1 Daemons of Chaos
W odpowiedzi na spodziewaną taktykę wroga postanowiłem… wycofać się na z góry upatrzone pozycje. Bloodlettery nie były zbyt zadowolone, przebąkiwały coś o tchórzliwych słabeuszach niegodnych dowodzenia nimi ale uznałem, że na taktyce znam się lepiej niż oszalały z żądzy mordu pomniejszy demon. Skompresowałem więc swoje oddziały na najmniejszej możliwej powierzchni tworząc formację obronną której trzon a zarazem w założeniu nieprzekraczalny mur stanowił właśnie sługi khorna, które miały osłaniać wspierających je bloodsecratora i horrory (które nawiasem mówiąc próbowały przyzwać pomoc w postaci flamerów ale tzeentch postanowił inaczej i przyzwać się ich nie udało).


2 Tura bitwy



2.1 Mortal Chaos
Powtórka z rozrywki. Archaon gnał radośnie na czele swych rycerzy, z których jedni (na mojej lewej flance weszli w zasięg szarży… którą spalili. Drugi oddział oraz Archaon zwiedzali skalne ostańce na mojej drugiej flance, niebezpiecznie zbliżając się do moich oddziałów. 

2.2 Daemons of Chaos
Wszystko wydawało się iść zgodnie z moim planem. Udało mi się rozdzielić jednostki przeciwnika, w dodatku dzięki odrobinie szczęścia nie przyjąłem na klatę szarży kawalerii a sam miałem okazję na nią szturmować. Decyzje były więc oczywiste. Przyzwanie flamerów na prawej flance i półmaraton w wykonaniu bloodletterów w celu ubicia jak największej ilości kawalerzystów.
W chwilę później dwóch kawalerzystów z oddziału „turystycznego” płonęło po tym jak flamery znów udowodniły swoją wartość a na drugim krańcu linii frontu moje bloodlettery okładały długimi mieczami zakutych w zbroje kawalerzystów. Problem z rycerzami chaosu jest jednak taki, że cokolwiek na nich rzucisz oni po prostu nie chcą umierać. Dobry save, 3 rany a do tego ochrona przeciw mortal woundom spowodowały, że udało mi się w pierwszej turze ściągnąć zaledwie czterech jeźdźców, którzy w rewanżu stratowali kilka demonów.
Tak czy inaczej jednak – nie miałem powodów do niezadowolenia. Wszystko zdawało się układać po mojej.

3 Tura bitwy

3.1 Mortal Chaos
Archaon zakończył zwiedzanie. Znudzony i nieco zdenerwowany zapewne przerobieniem dwóch z jego rycerzy na grzanki zaszarżował wraz z pozostałymi na flamery. Wynik był raczej prosty do przewidzenia (polecam EltonDżon – Świece na wietrze”).
Z drugiej jednak strony podobnie przewidywalny charakter miało drugie starcie. Bloodlettery porąbały na kawałki pozostałych przy życiu rycerzy (same znów nieco ucierpiały, ale nie aż tak aby utracić bonus co dla mnie było najistotniejsze). 



3.2 Daemons of Chaos
Zawodząc ku chwale Khorna i zastanawiając się czy końskie czaszki liczą się podwójnie w ramach ofiary dla boga wojny, bloodlettery zwróciły się ku nowemu zagrożeniu. Szybkim truchtem ruszyły aby rzucić się na Archaona za którego plecami pojawiły się kolejne flamery przyzwane przez horrory. Wbrew pozorom to wydarzenie okazało się być kluczowym dla przebiegu całej bitwy ale o tym z chwilę.
 Bloodlettery najprawdopodobniej złapały zadyszkę i ostatecznie spaliły szarże na Archaona (i się ze wstydu w chwilę potem). Wcześniej flamery próbowały spalić wstydem rycerzy od tyłu strony… ale niestety bez większego powodzenia.
Sytuacja wyglądała więc nieco gorzej. Przeciwnik mógł śmiało szarżować na moje linie i słabe oddziały wsparcia, pomiędzy nimi a kawalerią dzielnie stał Herald khorna po raz kolejny wyzywając wszystkich i wszystko „na solo”.


4 Tura bitwy

4.1 Mortal Chaos
Spodziewałem się wszystkiego ale nie tego co zrobił mój przeciwnik. Zamiast jak przystało na dobrego i prawego wyznawcę choasu rzucić się z krwiożerczym rykiem i pianą na pysku w stronę najbliższego wroga.. Archaon zawrócił i wybrał „wersję z podkładem dla amatorów”, czyli wraz z rycerzami zaszarżował na zachodzące go od tylca flamery.
Dlaczego tak zrobił pojąłem w chwilę później kiedy przeliczyłem sobie w głowie ile punktów wart jest każdy przyzywany przeze mnie oddział płomyków (cztery azyrowe punkty. CZTERY!!!). Mój przeciwnik liczył zatem na to, iż nie uda mi się na odległość utłuc wystarczająco wielu punktów z jego armii… 

4.2 Daemons of Chaos
Na stole po raz kolejny pojawiły się flamery (oryginalność o podstawa). Które jako jedyne mogły w jakiś sposób zaszkodzić podającemu tyły wrogowi. Reszta armii ruszyła biegiem do przodu aby nie tracić kontaktu z peletonem na czele którego raźnie galopował wybraniec bogów, ten który zniszczył poprzedni świat i w ogóle samo zło.
Niestety – flamery nie popisały się w tej turze. Zbroje i odległość zrobiły swoje, płomienie okazały się nieszkodliwe.

5 Tura bitwy

5.1 Mortal Chaos
W skrócie – po dzielnych ułanach ostała się jeno chmura kurzu i końskie łajna walające się tu i ówdzie po pobojowisku.

5.2 Daemons of Chaos
W jeszcze większym skrócie – kolejne przywołane flamery (to już czwarte) i kolejna, niestety nieudana próba przyrządzenia stejków z koniny za pomocą flamerów. Po turze strzelania pozostało mi już tylko pomachać odjeżdżającym w stronę zachodzącego słońca rycerzom i obejrzeć wielką planszę z napisem „THE END”….


Podsumowanie
…i brać się za podliczania wyników. Jak się okazało straciłem 1 pełny wybór bloodletterów (a więc z oddziału wartego 12 pkt – 2 pkt i dwa oddziały przyzwanych flamerów, każdy wart 4 punkty a więc łącznie 10 punktów.
Mój przeciwnik tymczasem stracił jeden cały oddział kawalerii wart 7 punktów i trzech rycerz z drugiego oddziału. I tu właśnie drodzy zaczynają się schody. Jak bowiem liczyć straty tego oddziału w punktach? 
Azyr mówi, że VP liczą się za każdy ubity „wybór” a więc jeśli z oddziału liczącego 10 modeli, które warte są po punkt za każde pięć modeli ubiję >=5 modeli otrzymam 1 VP. Co jednak w sytuacji kiedy oddział kawalerii bierze się w oddziałach po pięciu (za 4 punkty) a za kolejne 3 OSOBNE punkty dodaje się trzech jeźdźców? Według mnie liczą się wtedy jako osobne wybory i co za tym idzie dostaję za każdego po punkcie, ale pewien nie jestem. Jeśli zatem przyjmiemy moje rozumienie VP to w tej bitwie padł REMIS. Jeśli jednak będziemy liczyć punkty dopiero za pełny, ubity „wybór” to punkty za ten oddział mi się nie należą żadne (bo musiałbym ubić 5 rycerzy z niego a ubiłem tylko 3).

Tak czy inaczej jednak myślę, że ta bitwa była jedną z najciekawszych stoczonych przeze mnie ostatnio właśnie dzięki wykorzystaniu ukształtowania terenu kilku ciekawym zwrotom akcji wynikającym z niestandardowej taktyki oraz… nie do końca rozstrzygniętym wynikiem. ;)

Tak czy inaczej w punktach:
+ dobre wykorzystanie terenu i skrócenie frontu dzięki czemu udało mi się rozdzielić jednostki przeciwnika i pokrzyżować mu plany
+ dobra współpraca między jednostkami
+ flamery

- Zły wybór przywołania oddziału flamerów i oddanie punktów przeciwnikowi „za darmo”. Wspominałem już kiedyś, że jeśli popełni się błąd i przyzwie jednostkę w złym miejscu to ma się z niej więcej szkody niż pożytku. Tak właśnie było w tym przypadku. Przywołane flamery (2 oddziały) ubiły łącznie… 3 rycerzy chaosu. To trochę mało jak na stratę 8 punktów. No ale, każde doświadczenie jest istotne i dobrze było sobie o tym przypomnieć.

Do następnego!
W.

1 komentarz:

  1. Bardzo fajnie. GW sprawiło że wojownicy Chaosu stali się STRASZNIE bardzo popularną armią w AoS. Nie mogę się doczekać reszty.

    OdpowiedzUsuń