Dzisiaj o
tym czego nie ma, czyli o Slaaneshu słów kilka w Age of Sigmar. Konkretniej o
jednej z jednostek slaanesha – (nie)sławnych demonetkach slaneshowych w wydaniu
pieszym (nie mylić z seekerkami slaanesha o których na pewno innym razem bo są
jedną z najlepszych jednostek nie tylko w armii demonów ale w ogóle w AoS-ie).
Do rzeczy
zatem – demonice w AoS są przede wszystkim zabójczo szybkie. Bazowy ruch na 6”,
potem bieg D6” a na końcu szarża po biegu (tak, potrafią i to) pozwala im
naprawdę szybko dopaść przeciwnika (zostawiając przy tym w tyle resztę armii o
ile nie jest odpowiednio złożona i robiąc przy okazji niemały problem, ale to
już inna inszość).
To zdecydowanie
najszybsza jednostka piechoty w armii demonów – a więc tutaj plus duży jak ich...
walory.
Bravery i
Save są standardowe dla demonicznej hordy. „10” przy bravery gwarantuje brak
strat własnych spowodowanych ucieczką z pola bitwy (co wydaje się być dosyć
oczywiste w przypadku stworów z piekła/warpu rodem), chyba że sprawy
przybierają naprawdę zły obrót i demonice zaczynają umierać na skale masową (ale
wtedy bravery to już najmniejszy problem). Tu oczywiście istotna uwaga – ZAWSZE
TESTUJ BRAVERY bo może się okazać, że pewna liczba demonic będzie chciała
wrócić do zabawy dzięki zasadzie specjalnej uniwersalnej dla wszystkich
jednostek demonicznej piechoty ze sztandarowymi.
Save na 5+
to też standard u demonów. Dodać należy, że dość smutny standard ale nie można
mieć przecież wszystkiego. Krótko mówiąc – giną na potęgę od właściwie byle
czego. Nie daj slaaneshu aby zaczęło do nich strzelać coś co ma jakiegokolwiek
renda bo wtedy Zabawa robi się już zdecydowanie za ostra dla nich. Tarcza
magiczna oczywiście pomaga, ale zazwyczaj nie mam już czym jej na nie rzucić bo
zawsze znajduje się coś cenniejszego co dostaje ochronę w pierwszej kolejności
i lataja gołe jak slaanesh przykazał. Rada tygodnia – nie przywiązuj się do
nich na stole – są piękne i giną młodo – tyle powinno wystarczyć.
A teraz to co
u slaanesha najlepsze – każda jedna ma poza wdziękiem i urokiem osobistym
również dwa ataki z rendem -1 (każda oprócz przywódczyni tego bajzlu, która ma
ataków trzy).To jeszcze nie koniec – przy każdym rzucie na trafienie równym 6
(lub 5 jeśli oddział liczy przynajmniej 20 demonic) dany model może wykonać
kolejny atak… i tak do skutku (czyt. Aż się „6” nie skończą – u mnie najdłuższy
ciąg to 4 pod rząd z jednego ataku).
Owszem ich
umiejętności walki nie są może najlepsze (i to spory ich minus niestety, bo
4+/4+ szału nie robi) ale ilość ataków którą wypłaca przeciętny (15-20) oddział
potrafi zrobić różnicę, zwłaszcza jeśli doda się do tego wszystkie ataki z „szóstek”.
Trzeba przy
tym pamiętać, że jeśli rzuci się je na jakiś pancerny mur w stylu phoenix guardów,
chaos warriorów lub ironbreakerów to
odbiją się od nich i zginą marnie – brakuje im siły przebicia bloodletterów
(mortal wounds!), którą nie zawsze rekompensuje ilość ataków. Brakuje im też
nieco świetnych synergii na które podatne są ulubione przeze mnie bloodlettery.
Demonetki są
za to idealne do polowania na słabiej opancerzone oddziały (mogą być nawet
bardzo liczne – Skaveny? Zombiaki? Proszę bardzo). W takiej sytuacji ilość
ataków i rend kasujący lub zmniejszający sv. do 6+ powodują, ze mało co
przeżyje w takiej jednostce aby oddać.
Podsumowując
granie demonetkami:
- Trzeba pamiętać i wykorzystywać ich mobilność – 6” ruchu i możliwość szarży po biegu to naprawdę sporo. Demonice są bardzo wrażliwe na obrażenia więc trzeba dobrze wykorzystywać i planować ich ruch, tak aby to one szarżowały a nie były szarżowane bo wówczas może się okazać, że zginie ich naprawdę wiele przez co cały oddział utraci wartość bojową.
- Starannie wybierać cele dla nich – im lżej opancerzone i bardziej liczne tym lepiej. Opcja demonetek polujących na samotnych bohaterów też wcale nie jest taka zła.
- Pamiętać o ich zasadach specjalnych – dodatkowym ataku przy „6” na trafienie i „odradzaniu się” przy „1” na test bravery.
- Jeśli naprawdę nie trzeba nie brać minimalnej ilości w unicie – 10 demonetek przeminie z pierwszym wiatrem i ostrzałem.
PS.
Wszystkie zdjęcia w artykule to zdjęcia ostatnio malowanej przeze mnie demonetki.
Szukam dla nich najlepszego zestawienia kolorystycznego, więc tą pierwszą jak i
kilka kolejnych, które „się robią” można traktować jako modele testowe.
Ta tutaj to
czarny podkład, baza z daemonette hide i rozjaśnienie slaanesh grey (miejscami
do cold Grey), włosy i „szczypce” to Naggaroth Night na to Xereus Purple (z
washem Druchii) i na to Genestealer Purple (wszystko mniej lub bardziej rozcieńczone).
Podstawka to korek, piasek, brązy i washe brązowe a na nich wikolowo-sodowy
śnieg.
PS2. Postęp
przy zdjęciach jak dla mnie widoczny – wreszcie idę w dobrą stronę. Moje STUDIO
to dwie książki z czarną oprawą, lampka z Ikea i 10-letnia lustrzanka ze statywem.
PS3. Rant
podstawki do poprawy/przelecenia na czarno
- wiem, ale znalazłem wreszcie trochę czasu na akrobacje z aparatem więc
pofociłem miast poprawiać rant…
Do
następnego!
W.
Fajne zdjęcia, ciekawe przemyślenia i przede wszystkim bardzo dobre malowanie! :-)
OdpowiedzUsuńPodziękował! Znaczy się słuszny kierunek! :)
UsuńZgadzam się, zarówno artykuł jak i malowanie stoją na wysokim poziomie :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Na stole już kolejne próby z nimi więc powinno być więcej w niedługim czasie :)
UsuńDemonetka fajna a tło zdjęcia pierwsza klasa :)
OdpowiedzUsuń46 year-old Web Developer II Danielle Prawle, hailing from Cookshire enjoys watching movies like Donovan's Echo and Jewelry making. Took a trip to Abbey Church of Saint-Savin sur Gartempe and drives a Bentley Litre Le Mans Sports 'Bobtail'. przejscie na strone internetowa
OdpowiedzUsuń