Warhammer Age of Sigmar | Nurgle Rotbringers vs Seraphons [PL]



Cześć,
Dzisiaj szybki raport z ostatniej bitwy w ramach wtorkowych „spotkań z Sigmarem” w krakowskim CUBE będący bardziej przyczynkiem do kilku przemyśleń niż czymkolwiek innym.
Bitwa malutka bo po 1000 punktów na stronę, u mnie nadal bez większych zmian, czyli morze szarego nurgla z kilkoma niewielkimi modyfikacjami (bo próbuje coraz to nowych rozwiązań – tu odejmę tam dodam…).

Na stole zagościły więc po mojej stronie:
1 x Harbringer of Decay, Generał z traitem +1 to hit vs order I amuletem chaosu
5 x Putrid Blighkings
5 x Putrid Blightkings
5 x Putrid Blightkings
5 x Chaos Knights (Mark of Nurgle)
10 x Chaos Marauders (Mark of Nurgle)
10 x Chaos Marauders (Mark of Nurgle)

Na przeciwległym krańcu stołu ustawiły się oddziały Seraphonów wspomagane niewielkimi kontyngentem Stormcast Eternals (1 x weteran na carnosaurze, 8 x jaszczurki na jaszczurkach (cold one riders?), Skin priest, i duży klocek saurusów na piechotę. Do tego 5 liberatorów i lord relictor).

Bitwa trochę przypadkowa, zdecydowaliśmy się więc pominąć zasady terenów oraz nie grać żadnego konkretnego scenariusza tylko radośnie się powyrzynać (co okazało się ciekawym doświadczeniem o czym za chwilę). 

Aby tylko w 7" od generała się znaleźć - on przytula wszystkich.

Rozstawienie z mojej strony nie było zbyt skomplikowane – wszystko w promieniu 7” zasięgu abilitki Harbringera a więc kupą mości panowie, kupą!

1 Tura bitwy

 Klin jako formacja bojowa pozwalająca szybko dostać się do lasu.
 
Mój przeciwnik miał inicjatywę w pierwszej turze, ostrożnie ruszył do przodu, o dziwo jednak nie rzucił się na złamanie karku ku moim liniom a jedynie lekko skorygował ustawienie swoich jednostek.

W odpowiedzi, jak na typowego chaośnika żwawo potruchtałem swoimi oddziałami ku przeciwnikowi oraz ku laskowi w centrum pola bitwy, który wydawał się być idealnym do usadowienia w nim przynajmniej jednego oddziału Putridów.
 
2 Tura bitwy

 W oczekiwaniu na wizytę - Okopane na pozycjach obronnych oddziały Papy.

Żwawy nurgle przejął inicjatywę dzięki czemu mogłem spokojnie zająć pozycje obronne na skraju lasu. Formacja wydawała się idealna do odparcia szarzy agresywnych jaszczurek (okazało się jednak, ze źle wymierzyłem odległość od wysuniętych najbardziej na lewo putridów do generała – co skończyło się tym, że nie mieli ani jego ochrony ani cover save…). Postanowiłem nie szarżować na wroga (nieco speszony ilością buffów jakie otrzymał jego główny oddział Saurów) i poczekać na niego w swoich okopach.

Przeciwnik nie dał się sprowokować, dalej pieczołowicie ustawiał swoje oddziały w najlepszych pozycjach do szarży, która w założeniu miała zmieść mnie z powierzchni stołu. Wszystko szło idealnie do momentu w którym nie przyszło seraphonom szarżować – główny oddział spalił szarżę, reszta armii stwierdziła, że bez nich to już nie to samo dzięki czemu… szarż w tej turze nie było. (to chyba pierwsza bitwa od bardzo bardzo dawna w której obaj generałowie świadomie zrezygnowali z możliwości szarżowania na przeciwnika)

3 Tura bitwy
 
 Widok na chwilę przed szarżą jaszczurek

Los przyznał inicjatywę zimnokrwistym i tym razem nie mogło być mowy o ponownym spaleniu szarży. Wszystko co miało i mogło szarżować wpadło w moje pozycje obronne (podczas kiedy ja zacierałem ręce).
Znając możliwości jaszczurek trochę obawiałem się tak zmasowanej szarży, jednak nie wziąłem pod uwagę tego, że tym razem nie krzyżuję mieczy ze świątynnymi strażnikami z którymi potykam się najczęściej a z ich mniej elitarną odmianą – zwykłymi saurusami. Dość powiedzieć – na koniec tury straciłem bodaj trzy modele (1 rycerz i chyba dwóch putridów z oddziału potykającego się z Carnosaurem). 

 Widok chwilę po szarży...

W odpowiedzi unicestwiłem w zasadzie główny oddział piechoty saurusów (został sztandarowy), nieco nadgryzłem ich kawalerię i wbiłem kilka ran carnosaurowi a mój generał ubił jednego sigmaritę.  Na tym etapie byłem już spokojniejszy o wynik starcia – w wojnie pozycyjnej i na wyniszczenie z nurgle mogą konkurować tylko nieumarli…

4 Tura bitwy

 Wojna na wyniszczenie w której górą siły Papy Nurgla

Szczęście znów uśmiechnęło się do mnie i to ja miałem inicjatywę. W dodatku udało mi się wyleczyć kilka ran na putridach i zadać 3 rany wielkiej jaszczurce. Podciągnąłem posiłki do walki – na obu flankach zaszarżowali maruderzy dodając nieco ataków i rzeź rozpoczęła się na nowo. Jeden z oddziałów putridow przesunął się do przodu, pile-inując w kierunku carnosaura i pozostałego sztandarowego, reszta armii skupiła się na wybijaniu kawalerii i liberatorów.
Na koniec tury carnosaur stał już na połowie ran a liberatorzy i kawaleria stracili „wartość bojową”.

Przeciwnik nie miał już w tym momencie zbyt wiele do zdziałania. Odgryzał się (dosłownie – jak to u jaszczurek bywa) dzielnie ale oddziały nurgla po raz kolejny wykazały się ogromną odpornością na nawet najgroźniejsze ciosy. Straty własne wyniosły: 1 rycerz, dwóch putridów… gdy tymczasem po stronie przeciwnika na stole został liberator prime, dwóch kawalerzystów, stojący na ostatnich ranach carnosaur i okopani daleko w tyle bohaterowie.

5 Tura bitwy…

 Widok na Blightkinga zadającego śmiertelny cios carnosaurowi (po lewej) oraz resztki seraphonów rozpaczliwie broniące się przed "walcem nurgla"

…I triumfujący Putridzi wdrapujący się na korpus powalonego Carnosaura, reszta szarżująca na bohaterów przeciwnika i niosący się echem radosny śmiech Papy Nurgla.

Kilka słów podsumowania (w punktach dla porządku i przejrzystości):

  1. Dawno nie grałem bez wyboru scenariusza i muszę przyznać, że z nimi gra jest dużo ciekawsza i wymagająca. Dodają one (niewielkie ale jednak) elementy taktyki i wymuszają więcej kombinowania przy planowaniu posunięć. Zapobiegają również temu co wydarzyło się u nas a co jest jednym z głównych zarzutów wobec AoS – wielki młyn na środku. W naszym przypadku nie mogło się to skończyć inaczej bowiem naprzeciw siebie stanęły dwie wolne i pozbawione strzelania armie.
  2. Putridzi i jeszcze raz putridzi. Nawet jeśli na papierze nie wyglądają bardzo groźnie to na stole z dodatkowymi buffami do hitów i swoją wytrzymałością budzą grozę i robią za autentyczny walec wymiatający wszystko przed sobą i przyjmujący na klatę wszystko co przeciwnik może na nich rzucić.
  3. W przypadku tej bitwy spotkała się armia „turniejowa” i armia będąca na etapie tworzenia się, składania. Było to widać i mogło wpływać na „radość z gry” – mój wniosek – czasem warto zmienić rozpiskę (jeśli tylko się da) aby obie strony mogły czerpać z gry więcej przyjemności.
  4. Tereny – gracie i pamiętacie o ich wpływie losowanym na początku bitwy? U nas różnie z tym bywa szczerze mówiąc a i znaczenie losowanych efektów zazwyczaj nie wpływa na przebieg bitwy.
  5. Age of Sigmar wydaje się mieć coraz lepiej przynajmniej w Krakowie – zauważalnie więcej osób pyta, rozmawia o systemie, coraz więcej też próbuje sił i pojawia się na intro (i nie tylko) grach. Jest dobrze i idzie ku lepszemu!

Do następnego!
W.



2 komentarze:

  1. Ja już jestem po doświadczeniach z porównywaniem gier na wycięcie i gier na znaczniki - znaczniki są znacznie ciekawsze. Planuję też rozegrać parę innych ciekawych scenariuszy kiedyś.
    Narazie z Nurgla to miałem przyjemność spotkania tylko GUO - dostałem straszliwe lanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do znaczników i scenariuszy pełna zgoda chociaż ja mam doświadczenia właściwie tylko z tymi z GH (włączając te dla kliku graczy), z pozostałych ksiązek nie miałem okazji sprawdzić więc nie wiem czy się sprawdzają. Nurgle ma jeden problem - jest wooooolny co w idących w stronę linii ogniowych armii staje się coraz większym problemem.

      Usuń