Na stołach i zdjęciach z nich gościły już wielokrotnie ale oficjalnej sesji jeszcze nie miały - czyli moje ulubione Bloodlettery przed obiektywem ;)
Powiem szczerze, że malowanie takiej ilości bardzo podobnych do siebie modeli jest bardzo... nużące. W tej chwili skończonych od A do Z jest 36 bloodletterów, kolejna 4 czeka na ostatnie pociągnięcia pędzla - czyli łącznie 40 za mną - HURRRA! I kolejna 10 zapodkładowana... i jeszcze minimum jedna w najbliższych planach zakupowych... Szaleństwo? No może trochę, ale jak nie kochać "korników" szarżujących szeroką ławą na wroga?
W dodatku ich użyteczność w Age of Sigmar moim zdaniem znacząco wzrosła o czym pisałem szerzej TUTAJ
Stali się główną siłą uderzeniową mojej armii i całkiem dobrze wywiązują się z tej roli.
Jako bonus mogę tylko dodać, że chyba wychodzę na prostą ze zdjęciami - wydaje mi się, że jest już dość dobrze, ale to Wy oceńcie.
PS. Bonusowe punkty dla tych, którzy będą potrafili określić z której edycji pochodzi jeden zabytkowy bloodletter który się u mnie uchował ze starych czasów ;)
Hi!
Today i present you my little red friends - bloodletters of khorne. I painted them from long long time and i must say that painting so many almost identical models is quite boring but i just love them when they charging on enemy units :)
More about bloodletters in my army HERE
W.
Cheers!
W.
Zacna kompania, powiem Ci że u mnie malowanie taśmowe jest na porządku dziennym :)
OdpowiedzUsuńWytrwałości :)
Póki co przerwa od nich :) Z drugiej strony - wszystkie odcienie czerwonego już znam. Taśmowe malowanie powinno być jedną z kategorii na Golden Demonie ;)
Usuń