Warhammer Age of Sigmar | Myrmourn Banshees Unboxing

Cześć,

Jakiś czas temu pisałem na blogu o dwóch pierwszych zestawach Easy to Build wydawanych dla frakcji Nighthaunt jako swego rodzaju dodatek do dużego startera nowej edycji (>> TUTAJ<<).

Dzieliłem się z Wami moimi wrażeniami dotyczącymi modeli ale skupiłem się bardziej na aspekcie ich zasad. W mojej opinii Glaivewraith Stalkers - jakby to łagodnie ująć - nie porywają swoimi zasadami. Zupełnie inaczej ma się jednak sprawa z Myrmourn Banshees.
Zasady mają ciekawe ale najlepsze w nich według mnie to ich wygląd. Jak się zatem spodziewacie - sprawiłem sobie boksik - a nawet dwa, a że poskładałem je już (ba, nawet wykorzystałem na stole, żeby zmienić trochę proporcje wygranych do przegranych w przypadku Nighthauntów w naszej grupie) to zapraszam na kilka fotek i słów ode mnie w temacie.

Po pierwsze - Samo pudełko. Kurcze pieczone - jest ładne. Kolorystyka bardzo mi leży - elegancka i stonowana, ze zdjęciami modeli na każdej ściance (a że modele przednie to nic tylko się cieszyć). W ogóle nowa, mroczniejsza estetyka pudeł od GW bardzo mi przypadła do gustu podczas gdy jeszcze nie tak dawno myślałem, że bieli aktualnych pudeł nie przebiją. Udało im się. 

Pudełka są milusie, małe i poręczne - dla skali - farba vallejo
Na odwrocie pudełka znajdujemy dwie istotne informacje - po pierwsze i jak zwykle - listę farb proponowanych dla tego zestawu  (chociaż szczerze mówiąc można je spokojnie zamienić innymi bo mam wrażenie, że GW stara się upchnąć nowe kolory które wychodziły razem z Idonethami).

Druga informacja jest taka, że to Easy-to-Build. I tu zatrzymajmy się na chwilę ;). W zamyśle zestawy takie można zbudować bez kleju i w zasadzie wycinając czymkolwiek (od noża kuchennego zaczynając) z wyprasek. Do tego mają być to modele proste i nieskomplikowane w montażu. 

O ile ten nieskomplikowany montaż to prawda (bo modele składają się z trzech części (tył, przód tułowia i głowa/welon + podstawki) to z tym "bez kleju" byłbym ostrożny. 
Może ja nie umiem w składanie ale serio - bez odrobiny kleju tu i ówdzie się nie obejdzie podobnie z resztą jak nie obejdzie się bez ucinania pinów trzymających połówki modeli (zwłaszcza w jednym przypadku, tej stojącej "na baczność". Kupiłem dwa boksy, więc nie jest to jednostkowy przypadek - nie da się jej złożyć z tym pinem - zostaje szpara w która można włożyć kartę kredytową (żeby nie kusiło do kolejnych zakupów...).

Ok., dość dygresji, lećmy dalej po zwartości pudła. W nim - instrukcja. nowa, świeża, kolorowa i pachnąca ;)

"No glue required" - oszukali, banda decydentów. PS. Warscroll po azjatycku <3
Tak, to ta banshee, a raczej jej "pin" nastręczył mi trochę kłopotu.
Przy okazji zawierająca również zasady w każdym z najpopularniejszych języków - na osobnych stronach dzięki czemu całość ma rozmiar czcionki który umożliwia bezproblemowe przeczytanie owych zasad. 

Poza książeczką dostajemy również ;) dwie wypraski. Kolorowe. Co do koloru plastiku - cóż, mogło być lepiej a mogło gorzej - i tak idzie na niego podkład więc w sumie nie ma coś się na niego obrażać a ludziom którzy "wyciągają z pudełka i grają" na pewno bardziej przypadnie do gustu ten kolor niż standardowy "Sprue Grey".
Sam plastik trochę jak w Endless Spellach - pozornie twardy ale jak się natnie to już nożyk wchodzi jak w masło więc "z ostrożnością Panowie i Panie, z ostrożnością". 
Plastik jest elastyczny ale nie bardzo, a że Banshee mają mnóstwo delikatnych części (RAMIONA!) to do obróbki z nadlewek i punktów łączenia z formą trzeba podejść z sercem i ostrożnością. 

Same wypraski są ok - ponumerowane (nawet bez błędów), części poszczególnych modeli obok siebie więc i bez instrukcji można by złożyć. 
 
 
Elementy i spasowanie... no właśnie. Piny na modelach są rozmieszczone sensownie i nie są tak bardzo widoczne jak w modelach z zestawu startowego Soul Wars. W zasadzie nie są widoczne wcale i to wielki plus. kolejnym jest to, że są umieszczone sensownie i rzeczywiście większośc z nich trzyma na tyle mocno, że użycie kleju potrzebne nie jest (chociaż według mnie wskazane ;) ). W przypadku dwóch modeli piny są do usunięcia. Szpary są. Nie ma co ukrywać i można kombinować, piłować, dopasowywać - zostaną. Do uzupełnienia masą dowolnego wyboru. 

Przed usunięciem pina
po usunięciu pina i sklejeniu
Całość składa się szybko i dość przyjemnie chociaż w dwóch miejscach przyjemność jest nieco mniejsza - pierwszy przypadek już opisałem - drugi to dziwny sposób łączenia głowy modeli z tułowiem - w zasadzie już na podstawce. 
 
i naginaj teraz i wpychaj model z cienkiego plastiku (niby można złożyć nie na podstawce ale wtedy tez nie jest aż tak łatwo jak mogłoby się wydawać ;) )
Jakby to powiedzieć - no widać elementy łącznia a że model z założenia w jasnej kolorystyce to będzie widać jeszcze bardziej.
Tak czy inaczej - składa się je szybko i ostatecznie nie ma co narzekać - easy to build to easy to build tym bardziej...
...Że dostajemy również podstawki. Podstawki które zdecydowanie robią robotę. Są świetne wyrzeźbione z bardzo ostro zarysowanymi detalami (z czym bywa różnie w przypadku odlewanych, scenicznych podstawek). Do tego - co dla mnie istotne - nie mają "pełnego" spodu więc nie trzeba się męczyć z wierceniem dziur pod magnesy (co ma miejsce w przypadku żywicznych podstawek). Jedyne na co trzeba uważać to miejsca w których podstawka łączy się z formą - piłować i szlifować z sercem ;) 
 
Modele wchodzą "na pinach" w podstawkę. Piny trzymają mocno, mozna nawet powiedzieć, ze "za" mocno bo ciężko wepchnąć - zeszlifowanie nieco objętości pina może pomóc.
Spód podstawki jaki jest każdy widzi.
 Na koniec - gotowe modele. No prawie gotowe bo jeszcze nie pomalowane. Prezentują się świetnie. Rozpisywałem się już nad nimi wcześniej, że dynamika i zróżnicowane (w ramach czwórki) pozy bardzo mi się podobają.
 

Aby nie było - mam ich osiem i stół już widziały więc na szybko pierwsze wrażenia. Są dokładnie tak kruche na jakie wyglądają (1 rana, 4+ sv). Są też dość tanie (80 za 4) i MUSZĄ być w pobliżu czegoś co je buffuje. 
W dwóch bitwach były dwie kompletnie rózne sytuacje. W pierwszej atakowałem mając +1 atak, re-roll 1 to hit i +1 to wound (odpowiednio z command abilitki Mounted Knight of Shrouds, abilitki Spirit Torment i abilitki Guardian of Souls) i z profilem 2 x 4+rr1/2+/-2/D3 wymiatały WSZYSTKO co tylko się do nich zbliżyło. 
W drugiej bitwie poleciały sobie radośnie nieco za daleko dzięki czemu musiały liczyć tylko na siebie. No i nie skończyły się dobrze bo nie były w stanie zabić jednego Khorgoratha (boli 4+ to hit...).
Są zatem bardzo, bardzo mocno uzależnione od bohaterów i o tym trzeba pamiętać (również wówczas gdy chcemy korzystać z ich abilitki do dispelowania i zarabiania dodatkowego ataku dzięi temu). 
Ogólnie - ciekawa jednostka (dispel i dość mocny atak) i jeszcze ciekawsze modele - Polecam ;) 

Tymczasem zaś - dzięki i do następnego!
W.

1 komentarz:

  1. To są przegenialne modele. Coraz większy sens jest kupować je dla samej radości malowania. Dziękuję za recenzję.

    OdpowiedzUsuń