Menu

Warhammer Age of Sigmar | Mistrzostwa Śląska 2017 Battlereporty



Cześć,

Mija miesiąc a obiecanych battlereportów z Mistrzostw Śląska jak nie było tak nie ma. Postanowiłem to zmienić i chociaż sporo czasu już minęło jednak wrócić i napisać parę zdań o każdej bitwie.
Jak już zaznaczałem we wcześniejszych wpisach dotyczących MŚ paringi nie rozpieszczały
  • Changehost (mirror) Total Conquest
  • Seraphons  Duality of Death
  • Order Knife to te Heart
  • Stormcast Eternals Starstrike
  • Stromcast Eternals Scorched Earth
Wcześniejsze wpisy dotyczące MŚ:
Ok., raz jeszcze zatem czym grałem:
Allegiance: Tzeentch
Leaders
Lord Of Change (300)
- General
- Command Trait : Magical Supremacy
- Artefact : Wellspring of Arcane Might
- Lore of Change : Tzeentch's Firestorm
Herald Of Tzeentch (120)
- Staff of Change
- Lore of Change : Tzeentch's Firestorm
The Changeling (140)
- Lore of Change : Treason of Tzeentch
The Blue Scribes (120)
- Lore of Change : Bolt of Tzeentch
Gaunt Summoner and Chaos Familiars (120)
- Artefact : Souldraught
- Lore of Fate : Glimpse the Future
Units
10 x Pink Horrors Of Tzeentch (120)
- Lore of Change : Treason of Tzeentch
10 x Pink Horrors Of Tzeentch (120)
- Lore of Change : Fold Reality
10 x Pink Horrors Of Tzeentch (120)
- Lore of Change : Unchecked Mutation
10 x Blue Horrors Of Tzeentch (50)
10 x Brimstone Horrors Of Tzeentch (40)
Battalions
Changehost (160)
Reinforcement Points (590)

Bitwa 1

Główny bohater - bez wątpienia w każdej armii Tzeentcha opartej na demonach. Co się więc dzieje kiedy jest ich dwóch i są po przeciwnych stronach barkyady? ;)
 vs Changehost:
Allegiance: Tzeentch
Leaders
Kairos Fateweaver (340)
- Lore of Change : Unchecked Mutation
Lord Of Change (300)
- General
- Command Trait : Magical Supremacy
- Artefact : Wellspring of Arcane Might
- Lore of Change : Tzeentch's Firestorm
The Changeling (140)
- Lore of Change : Treason of Tzeentch
The Blue Scribes (120)
- Lore of Change : Tzeentch's Firestorm
Herald Of Tzeentch (120)
- Staff of Change
- Lore of Change : Bolt of Tzeentch
Gaunt Summoner (120)
- Artefact : Souldraught
- Lore of Fate : Glimpse the Future
Units
10 x Pink Horrors Of Tzeentch (120)
- Lore of Change : Bolt of Tzeentch
10 x Pink Horrors Of Tzeentch (120)
- Lore of Change : Unchecked Mutation
10 x Pink Horrors Of Tzeentch (120)
- Lore of Change : Fold Reality
10 x Blue Horrors Of Tzeentch (50)
10 x Brimstone Horrors Of Tzeentch (40)
30 x Brimstone Horrors Of Tzeentch (100)
Battalions
Changehost (160)
Reinforcement Points (150)
Total: 2000 / 2000

Jeśli zaczynasz turniej od Changehosta „Mishy” to już wiesz, że nie będzie łatwo. Ja wiedziałem i się to w 100% potwierdziło. Scenariusz nie miał tu za wielkiego znaczenia bowiem kluczowe miało okazać się doświadczenie w graniu Changehostem. „Misha” je miał, ja nie. :)

Dzięki mniejszej ilości dropów miałem inicjatywę w pierwszej rundzie, tyle, że kompletnie tego nie wykorzystałem popełniając zupełnie niepotrzebne błędy już na etapie rozstawienia (Changeling zbyt daleko od LoC na teleport, Herald w złym miejscu i tak dalej) które potem mściły się przez cała grę.
Złego dobre początki bowiem udało mi się w zasadzie wyzerować duży unit brimstonów z których zostały tylko dwa (jak się później okazało – AŻ dwa), problem polegał na tym, że oprócz tego nie zrobiłem wiele więcej. Nie wiedziałem jeszcze, że powinienem był rzucać absolutnie wszystko w Heralda ignorując nawet wrony.
Michał w odpowiedzi zasypał mnie w swojej pierwszej rundzie mortalami z Heralda, który stanął na Vortexie a przy tym był absolutnie poza zasięgiem moich dispeli. Jak się okazało – to boli i to mocno. Potem poszło już z górki – fazy strzelania i CC były tu w zasadzie bez znaczenia bowiem obie armie opierają się tylko i wyłącznie na magii którą Michał wykorzystał lepiej ściągając mi najistotniejszych casterów jednego po drugim. 

Losy bitwy mogłem w jakikolwiek sposób odmienić w dwóch momentach – pierwszy to szczęście Michała który wybronił wszystkie możliwe obrażenia zadane Heraldowi przez przyzwanego (trochę desperacko) na jego połowie Exalted Flamera, drugi to nieudana szarża również przyzwanego przeze mnie Bloodthirstera na Kairosa. Gdyby te dwie akcje zakończyły się powodzeniem być może miałbym lepszy nastrój po bitwie, tym bardziej, że jak się okazało – nie zabiłem ani jednej pełnej jednostki a w związku z tym, że przegrałem majorem mogłem spodziewać się upadku bardzo bardzo nisko…

Bitwa 2


vs Seraphon
Allegiance: Seraphon
Leaders
Slann Starmaster (260)
- General
- Command Trait : Vast Intellect
- Artefact : Incandescent Rectrices
Saurus Oldblood on Carnosaur (280)
- Artefact : Blade of Realities
Saurus Scar-Veteran on Carnosaur (240)
- War Spear
- Artefact : Coronal Shield
Units
10 x Saurus Knights (200)
-Lances
5 x Saurus Knights (100)
-Lances
5 x Saurus Knights (100)
-Lances
Behemoths
Dread Saurian (380)
Battalions
Firelance Starhost (110)
Dracothion's Tail (60)
Scenery
Balewind Vortex (100)
Reinforcement Points (160)
Total: 1990 / 2000

Skończyło się nie tak źle, trafiłem na przemiłą hordę potworów Seraphonów w którym prym wiódł Dread Saurian do spółki z dwoma Carnosaurami i Slannem z czego większość upakowana w batalion (a nawet dwa – Firelance Stahost i Dracothion`s Tail). Na dokładkę trochę kawalerii i scenariusz który mi nie pomagał – Duality of Death.
Przeciwnik  zaczął i popędził do przodu żeby jak najszybciej przejąć znaczniki i przy okazji może zaszarżować czymś w mój screen. O ile pierwsza część planu się udała o tyle z drugą było gorzej. Nic nie doszło do szarzy. Plus był taki, że przeciwnik kontrolował znaczniki więc punktował od razu – musiałem coś z tym szybko zrobić aby przewaga nie zrobiła się zbyt duża. W swojej turze spokojnie wypaliłem najpierw Dread Sauriana a potem jednego Carno – ilość mortali jaka weszła była nadspodziewanie duża a brak ochrony przed nimi był bardzo bolesny. Wszedłem bohaterem na jeden ze znaczników i już wiedziałem, że nie będzie źle.
Jakoś tak się złożyło, że kolejne tury nie wyglądały inaczej – wypalałem po prostu kolejne jednostki jedna po drugiej dzięki totalnej dominacji w fazie magii i stosunkowo niewielkiej liczbie jednostek przeciwnika mogłem koncentrować obrażenia na jednej-dwóch jednostkach i w praktyce zerować je.
Dość powiedzieć, że gdzieś pod koniec 3  albo na początku 4 rundy na stole nie było już ani jednej jaszczurki a ja zdobyłem wszystkie możliwe punkty za scenariusz co pozwoliło mi nieco odbudować pozycje w drabince turniejowej (i przy okazji morale) ;)

Bitwa 3


vs Order
Allegiance: Order
Leaders
Alarielle the Everqueen (600)
Battlemage (100)
Loremaster (100)
Anointed Of Asuryan On Frostheart Phoenix (240)
- General
- Command Trait : Reckless
- Artefact : Phoenix Stone
Anointed Of Asuryan On Frostheart Phoenix (240)
Anointed Of Asuryan On Frostheart Phoenix (240)
Units
10 x Skinks (60)
-Meteoric Javelins & Star Bucklers
10 x Skinks (60)
-Meteoric Javelins & Star Bucklers
10 x Skinks (60)
-Meteoric Javelins & Star Bucklers
10 x Skinks (60)
-Meteoric Javelins & Star Bucklers
War Machines
Highborn Repeater Bolt Thrower (120)
Highborn Repeater Bolt Thrower (120)
Total: 2000 / 2000
Myślę sobie, jedna maska w plecy, jedna do przodu, wyjdę w środku tabeli na trzecią bitwę, spotkam jakiś miły paring to wyskoczę wyżej po pierwszym dniu i nie będzie źle.
WTEM.
Order Kapitana Koconia.
I jakby to powiedzieć „Cały misterny plan w pizdu”.  Szybka i lecząca się Alarielka, trzy jeszcze szybsze Fenixy z wardem przeciw magii na 4+, do tego dwa high elfickie bolce, wsparcie magiczne i trochę skinków na zapychaczach.
Na moje szczęście graliśmy scenariusz idealny na spotkanie tej armii – Knife to the Heart – mogłem zatem grać defensywnie licząc na spore ilości obrażeń jakie jest w stanie wypłacić moja armia na odległość i spodziewać się spokojnego minora. Tyle tylko, że tu wchodzi kolejny czynnik – czyli umiejętności dowodzenia tym co się ma, w scenariuszu który się trafi. A to mój przeciwnik opanował bardzo dobrze. Szacunek.

Miałem mniej dropów więc zaczynałem ale zamiast rzucać się jak zwykle do przodu postanowiłem zagrać całkowicie defensywnie i cofnąłem się wszystkim w pobliże swoich znaczników. Schowałem casterów za podwójny albo potrójny screen i czekałem co z tego wyjdzie. Przeciwnik równie defensywnie. Słowem szachy, które trwały do końca bitwy. 

W skrócie:

  • ja zastawiałem się czym mogłem a mój przeciwnik kombinował jak mógł aby przebić się do moich casterów.
  • musiał to zrobić bo jednym z kluczowych momentów bitwy była tura (chyba 3) w której spadła Alarielka. Problem polegał na tym, że Alariela jest warta 600 punktów więc w momencie kiedy wyraźnie grałem na Minora zapewniała mi sporą przewagę w Kill Pointach.
  • I tu wracamy do moich „zasieków”. Kolejne oddziały Blue Horrorów (50 punktów), Brim Horrorów (40) czy nawet Pinków to marne zdobycze punktowe przez które Feniksy musiały się mozolnie przebijać. W dodatku „split” horrorów jest moim zdaniem jednym z najskuteczniejszych narzędzi do osadzania w miejscu takich potworów w CC (pinki dzielą się na blue, blue dzielą się na brim-horrory ale co istotne dzieje się to NA KOŃCU fazy a więc przeciwnik nie ma czym już zdjąć tego co się pojawiło po podziale i musi tracić kolejną turę – albo sporo wysiłku – na pobycie się kolejnego śmieciowego oddziału trzymającego w walce jego killerów). Do tego – jak już napisałem na początku – to idealny scenariusz na takie podziały bo pączkujące horrory dają mi cały czas więcej i więcej ciał w pobliżu znacznika znacznie zmniejszając szanse przeciwnika na Majora.
  • po drodze i jakimś cudem udało mi się zabić jeszcze feniksa co podniosło stawkę  o dodatkowe 240 punktów. Summonowałem więc to co miałem najwytrzymalszego w pobliże własnego znacznika na którym siadły dwa feniksy i do którego zbliżało się coraz więcej skinków. Na szczęście plagusy, świetnie rzucające na save horrory wystarczyły.

Na koniec wygrałem różnicą <100 kill pointów.
Czyli Minor, czyli słabo.

Bitwa 4


 vs Stormcast Eternals:
Allegiance: Stormcast Eternals
Leaders
Drycha Hamadreth (280)
- Allies
Knight-Heraldor (120)
Lord-Castellant (100)
Lord-Celestant On Stardrake (560)
- General
- Command Trait : Shielded by Faith
- Celestine Hammer
- Artefact : Mirrorshield
- Stardrake Trait : Keen-clawed
Units
5 x Judicators (160)
-Skybolt Bows
- 1 x Shockbolt Bows
5 x Judicators (160)
-Skybolt Bows
- 1 x Shockbolt Bows
5 x Liberators (100)
-Warhammer & Shield
- 1 x Grandhammers
1 x Gryph-Hound (40)
6 x Vanguard-Raptors with Longstrike Crossbows (360)
20 x Skinks (120)
-Boltspitters & Moonstone Clubs
- Allies
Total: 2000 / 2000

Czyli Starstrike i jedno podstawowe pytanie – jak szybko uda mi się zabić Stardrake`a z Shielded by Faith i Mirrorshieldem stojącego obok Heraldora i czy 6 kusz spadnie dostatecznie szybko?
Z wyliczeń wychodziło mi, że smok spada w pierwszej rundzie. To oznacza, że oczywiście nie spadł (głównie dzięki temu, że Tzeentch pobłogosławił i z Bolt of Tzeentch i Pink Fire of Tzeentch wpadły łącznie 2 mortale – 2 xD6 mortali i 2 x”1”…). Po wrzuceniu więc wszystkiego w smoka dalej stał na kilku ranach a reszty armii nawet nie drasnąłem.
Odpowiedź na pytanie dotyczące kusz– spadły szybko. To zabolało wronę i Heralda bo zmasowany ostrzał z kusz,  smoka (Rain of Stairs!) i judicatorów to za dużo dla kruchych bohaterów Tzeentcha.
Było więc jakby trochę pozamiatane bo smok żył a ja traciłem to co najlepsze w armii.
Potem zaczęły dziać się jakieś dziwne cuda – smok ostatecznie spadł (kolejny Herald przyzwany), pinki zaczęły dzielić się jako szalone a meteoryty spadały tam gdzie powinny.
Koniec końców okazało się, że dzielące się horrory zdołały przejąć znacznik w centrum w kluczowej rundzie co oznaczało, że scenariusz dla mnie. Ze względu jednak na dość kontrowersyjne okoliczności przejęcia tego znacznika zdecydowaliśmy po konsultacji z sędzią o zakończeniu tej bitwy remisem który nie zadowalał żadnej ze stron.
Podsumowanie tej bitwy:

  • Statystyka to zło. Smok naprawdę powinien spaść. Gdyby spadł bitwa byłaby w zasadzie wygrana. Nie spadł po czym przejechał po całej mojej flance a przy okazji zmusił mnie do wykorzystania zasobów i czarów na bicie w niego w kolejnych rundach przez co nie mogłem skoncentrować się na pozostałych oddziałach. To kosztowało mnie zwycięstwo w tej bitwie.
  • Kusze (Longstrike`i) nie były tak decydujące chociaż równie istotne. Po pierwsze były poza stołem – bezpieczne przed moimi czarami, po drugie spadły wtedy kiedy przeciwnik tego chciał. Ryzykował i to się opłaciło – rzut na 3+ niby jest łatwy ale jeśli akurat nie wejdzie to jest problem. Tu wszedł. Zdecydowanie lepiej oceniam ten oddział po MŚ (i po testach które prowadzimy już po mistrzostwach na krakowskim podwórku).
  • Znów – dzielące się horrory. W poprzedniej bitwie trzymały w walce przeciwnika, w tej nagle zrobiły przewagę na znaczniku. To ogromna siła Changehosta (i demonów tzeentcha) z której nie wszyscy sobie jeszcze zdają sprawę. 


Bitwa 5


 vs Stormcast Eternals
Allegiance: Stormcast Eternals
Leaders
Lord-Celestant (100)
- General
- Command Trait : Staunch Defender
- Artefact : Obsidian Amulet
Celestant-Prime (340)
Units
5 x Judicators (160)
-Skybolt Bows
- 1 x Shockbolt Bows
5 x Judicators (160)
-Skybolt Bows
- 1 x Shockbolt Bows
5 x Liberators (100)
-Warhammer & Shield
- 1 x Grandhammers
5 x Liberators (100)
-Warhammer & Shield
- 1 x Grandblades
10 x Paladin Protectors (400)
10 x Paladin Decimators (400)
Battalions
The Skyborne Slayers (240)
Total: 2000 / 2000

Czyli jeszcze więcej Stormcastów ale za to w lepszym dla mnie scenariuszu – Scorched Earth. Kompletnie nie wiedziałem czego spodziewać się po Skyborne Slayers ale na szczęscie przeciwnik bardzo szybko pokazał mi o co chodzi. 

W pierwszej rundzie spadł swoją jednodropową armią na środku stołu tak blisko mnie jak to tylko było możliwe. To oznaczało, że jego 2 x 10 paladyni (Protectors i Decimators) musieli zaszarżować na całe 3” żeby wejść w mój screen a 2 x Judicatorów mieli zasięg do bohaterów.
Ze wsparciem Celestanta Prime to nie mogło skończyć się dobrze – i nie skończyło.
Straciłem bohaterów (Heralda, Gaunta i chyba Skrybów) jeden oddział Blue i chyba sporo oddziału Pinków. Piszę chyba bo straty po pierwszej rundzie i fakt, że przeciwnik siedział mi na głowie i znacznikach mocno mnie rozpraszał. 

Na szczęście została Wrona i sporo punktów na summon. Herald znów się pojawił podobnie z resztą jak przywołany przez Changelinga Bloodthirster który objawił się na drugim końcu stołu.
Z magii zacząłem wypalać paladynów – poszło nadspodziewanie dobrze pomimo tego, że każdy oddział to 30 ran do wbicia. Zaczęli kruszeć a ja dalej miałem sporo horrorów – wyrwałem do przodu w kierunku całkowicie niebronionego znacznika przeciwnika. Na jego drugim był już Changeling i Bloodthirster którzy przegryźli się przez Liberatorów na nim. To oznaczało, że o ile mocno przegrywałem na małe punkty to w dużych zaczynałem wychodzić na prowadzenie.
Kiedy jeszcze w kolejnych rundach dobiłem paladynów, wypaliłem oba znaczniki przeciwnika dalej kontrolując swój było już jasne, że przewagi nie oddam. 

Major i chyba najciekawsza pod względem przebiegu bitwa – wygrać mogliśmy obaj, sytuacja zmieniała się bardzo szybko i w bardzo dynamiczny sposób, do tego sporo kombinowania i wykorzystywania różnych abilitek. Warto było czekać do piątej bitwy na takie rzeczy ;)
Podsumowanie tej bitwy:

  • Okrutnie zabolał one drop Skyborne Slayers. To drogi batalion (240) ale opcja one dropa w zasadzie bezpośrednio w combat w który wchodzi  60 ran (dwa oddziały paladynów) zadających mnóstwo mortali (packi specjalne) jest dobrą opcją. Ja miałem trochę szczęścia – po pierwsze jedna dyszka spaliła swoją szarże, a po drugie scenariusz mocno mnie faworyzował – poza desantem przeciwnik był jednak wolny a moje horrory śmigały po stole i ostatecznie dzięki większej mobilności i przewadze liczebnej zacząłem przejmować i palić znaczniki.
  • Summoning był w tym przypadku bardzo przydatny. Ograni przeciwnicy wiedzą już, że Herald jest pierwszym celem do wyeliminowania więc jeśli tylko mają taką możliwość zabijają go. Gdybym nie miał zatem summoning pool traciłbym dwa potężne zaklęcia i w tym konkretnym scenariuszu zadałbym dużo mniej obrażeń Paladynom, którzy z kolei przemaszerowaliby wtedy przez mój screen i dokończyli dzieła zniszczenia.\
  • SZCZĘŚCIE w postaci przywołania Bloodthirstera. Jeśli chodzi o walkę nie zrobił wiele (zabił 5 liberatorów) ale to właśnie dzięki tej akcji przejąłem znacznik i kontrolowałem go przez dwie kluczowe rundy. Czemu właśnie Bloodthister a nie coś innego? Przywołałem go na drugim końcu stołu, bez wsparcia, jest wytrzymały i bije mocno – dawał więc nadzieję na wyeliminowanie liberatorów szybko oraz na to, że przeciwnik będzie musiał się mocno na nim skupić żeby wyeliminować go z gry (bo inaczej przejąłby kolejny znacznik na którym stała kolejna 5 liberatorów).

    Podsumowanie turnieju:
  • Zdecydowanie brakowało mi ogrania ta armią – ale byłem tego świadomy jadąc z armią którą grałem tylko raz. To (oraz kiepskie Destiny Dice`y) zadecydowały o totalnej i sromotnej porażce w pierwszej rundzie która „ustawiła” mi niestety turniej.
  • MŚ były najmocniej obsadzonym turniejem na jakim grałem (wydaje mi się, że najsilniejszym jak dotąd w kraju). Jeśli oceniałbym siłę armii z którymi grałem to najsłabiej wypada Monster-Mash Seraphonów co jednak o czymś świadczy. Za wszystkim armiami stał pomysł na grę, w dodatku wszystkie armie z którymi grałem są armiami frakcji uznawanych obecnie za najmocniejsze (Seraphoni, Tzeentch, ScE).
  •  Changehost i Tzeentch ogólnie jest strasznie mocny. Zasłużenie ma przypiętą łatkę „OP”, ilość dobrych i mocnych złożeń jest bardzo duża, topowe armie (Changehost, Skyfires spam, Tzzangory) wybaczają wiele błędów pozwalając wygrywać nawet kiedy „nie idzie”.
  • Mam już w głowie plan rozwoju tej armii, wiem jakie są jej silne i słabe strony – może być więc tylko lepiej z kolejnymi turniejami ;) 
Jeszcze raz dziękuję - Organizatorom, świetnej ekipie z Krakowa, przeciwnikom i wszystkim uczestnikom za turniej i jego klimat.


Dzięki i do następnego!
W.

6 komentarzy:

  1. Swietny raport! Jak plany z podbojem Warszawy na GW10?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Planów nie ma żadnych :/ Jest 12-01 a ja nie wiem czy w ogóle będę. Jeśli będę to zapewne też z Changehostem, lekko zmodyfikowanym no i wtedy oczywiście plan to wygrać wszystko! ;)

      Usuń
  2. Super.nasuwa mi sie pytanie ile mortali jest w stanie zadać twoja armia w pierwszej turze czarując - przyjmując że na kostce wypada 3,5 (oczywiscie jest zasieg)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W grach testowych bez większego problemu ok >=20-25 mortali wchodzi - Patrycjusz regularnie płacze bo mu dwa Thundertuski z miejsca w pierwszej turze ściągam. Tuski nie mają co prawda warda ale znów - 5++ czy 6++ nie zatrzyma takiej ilości kiedy trzeba wbić 14-16 ran. Nie liczę tutaj opcji Gaunta, bo nie zawsze gram z hordą ale wtedy mortale mogą rosnąć do nawet ok 40 (rzucony na hordę 30 modeli spell Gaunta spokojnie ściąga 10+ modeli, a najczęściej więcej). Ilości mogą ulec zmianie w zależności od późniejszego strzelania (bo wrona ma zasięgna swoje 2D6 3+/3+/-/1 i trochę horrorów ale to już zależy od przeciwnika i scenariusza) ;)

      Usuń
  3. A to widzę że dreadmaw i magma dragon podzieliłyby losy tusków jak nie na początku to zaraz później, może z innymi armiami cos powalczą wymieniłem ich za idola i haga zeby przynajmniej ktoś sie zastanowił trzy razy jak odda turę co miało miejsce dotychczas

    OdpowiedzUsuń